Nie wrócę nigdy więcej, by rzeczy zmieniać treść,
By zbierać jabłka w sadzie, by z twojej ręki jeść.
Nie wyjmę chleba z pieca, nie splotę końskich grzyw.
W ogóle mnie nie będzie, tak jakbym nie był żyw.
Nie wstanę wczesnym świtem, by zaczarować staw,
By, zanim cię przygniotą, naprawić setkę spraw.
Nie chwycę gwiazdy w locie i nie zasadzę bzu.
Już wcale mnie tu nie ma, tak jakbym był ze snu.
Zapomnij, że tu byłem, że miałem jakiś kształt.
Że słowa różne znałem, a czasem jakiś żart.
Że miałem pierwsze zmarszczki i pierwszy siwy włos.
Mnie wcale tu nie było, tak jakbym zmienił los.
Dublin, 09.09.2004