Przed snem


Znowu widzę przeszłość, dryfując przez mrok.
Zawodzi mnie słuch, pogarsza się wzrok.
Rozpościeram nicość w poprzek pustych ścian.
Gdyby nie samotność, znowu byłbym sam...


Resztką sił i chęci spoglądam na świat,
W którym zagubiłem garść bezcennych lat.
A więc to już koniec. Nie tak miało być...
Nie chce mi się martwić, nie chce mi się wyć.


Łapię światła zjawy w krzywą palców sieć.
I nieważne wcale, czy być czy też mieć.
Zza istnienia słychać czyjś ochrypły głos.
Oszukuje siebie... oszukuje los...


Ja już go nie słyszę. Zaraz idę spać.
Nie boję się chcieć. Nie chce mi się bać.
Przyśnisz mi się dzisiaj. O tak, kocham cię.
Na ciebie czekałem. Te noce i dnie...


Więc jesteś, tuż obok, nie będąc... Ech sny
Chwytają za gardło, zmieniają się w łzy...
Dobranoc, do jutra, do kiedyś... do dnia.
Wyobraźmy sobie, że ja to nie ja.


Steeton, 12.04.2010

Przed snem

Marek Kunc - Poezje

This website uses cookies. By clicking 'Accept' you agree to our use of cookies.

Accept