Zapukałem do drzwi Twych


Zapukałem do drzwi Twych nad ranem,
Gdy mgły prawie kładły się spać.
Otworzyłaś. Twe oczy zaspane
Nareszcie przestały się bać.
Zapytałaś mnie więc,
Czy ze stu różnych miejsc
Wybrałbym u Twych stóp cichy kąt.
Ależ tak - chciałem rzec,
Lecz gasnący blask świec
Moje serce wprowadził znów w błąd.


Zapytałem o zdanie Księżyca,
Wszak doradzać mi zwykł był od lat.
Lecz pogrążył się w Twoich źrenicach,
Nigdy więcej nie wschodząc nad świat.
W najczarniejszym ze snów
Odnalazłem go znów,
Lecz blask cały zatracił swój już.
Odtąd w noce i dnie,
(Ach, nie tylko w tym śnie)
Błądzi całkiem samotny wśród wzgórz.


Porzuciłem bez żalu to życie
I ulotnym stałem się snem.
Zawsze wrócę, gdy mnie wyśnicie,
Lecz odejdę, odejdę przed dniem.
Nie szukajcie mnie tam,
Gdzie zatracić się mam
W nieistnieniu, bez znaczeń i dat.
Jeszcze coś... - chciałbym rzec,
Lecz gasnący blask świec...
Gasną słowa, gaśnie ten świat.


Steeton, 25.12.2009

Zapukałem do drzwi Twych

Marek Kunc - Poezje

This website uses cookies. By clicking 'Accept' you agree to our use of cookies.

Accept