Krzyż


Nikt nie wspomni kiedy, stanął krzyż przy drodze,
By tak trwać niezłomnie na swej jednej nodze.


Wiatr mu deszczem smagał drewniane ramiona
I ta noga jeszcze -  trochę wykrzywiona.


Mimo, że pokraczny (choć ciosany z sosny)
Trwał na swym rozstaju od wiosny do wiosny.


Słał do nieba modły z niezmiennym zapałem.
Boga chciałby dźwignąć swym drewnianym ciałem.


„Po cóż mnie wywlekli z lasu sosnowego
I zrobili krzyżem? Bym tak stal bez Niego?”


Przychodzili ludzie, uczyli go szlochać,
Bać się, nienawidzić, śmiać się, tęsknic, kochać.


Wiedział czym jest wioska, pola, lasy, droga.
Ludzkie życie poznał, lecz nie poznał Boga.

Krzyż

Marek Kunc - Poezje

This website uses cookies. By clicking 'Accept' you agree to our use of cookies.

Accept