Kiedy płaczesz, a płaczesz czasami,
To jak potok, co w górach wędrówki obmywa.
A gdy śmiejesz się nagle najczystszymi łzami,
To sam diabeł pojmuje, że jesteś szczęśliwa.
A gdy w tańcu się gubisz na zroszonej trawie,
Kiedy tęcza umiera w zaświetlistym mroku,
Księżyc wysrebrzony na bezludnej jawie,
Oderwać nie może stęsknionego wzroku.
I swą pełnią Twój taniec napełnia sierpniowo,
Rozpalając ogniki łez na Twojej twarzy
I odpływa, odpływa znikając na nowo,
Do zaświatów, gdzie nic mu się nie przydarzy.
A gdy kochasz, kochaniem nieznanym niebiosom,
Których nieodgadnień jesteśmy odbiciem,
Zbliżam się ku Twoim lnem pachnącym włosom
I bratam się wreszcie z niepojętym życiem.
Steeton, 15.08.2020