Nie ma lekarstwa na jesień,
A już na pewno nie łzy.
Wkrótce do ciebie pospieszę,
Przed snem tylko uchyl drzwi.
Co tam się dzieje w kominie,
Że nijak nie da się spać?
A Księżyc donikąd płynie...
Więc proszę, przestań się bać.
Już w nitkach babiego lata
Przedziwny jawi się wzór.
Nim pojmiesz, co je tak splata,
Kasztany dosięgną chmur.
Nie ma lekarstwa na jesień,
Na miłość, na życie i świat.
Dogońmy Księżyc, a wrzesień
Odciśnie nam w sercach swój ślad.