Mieszkasz tutaj całkiem sama.
Ta samotność, no cóż - bywa,
Przyszła całkiem niespodziana.
Nie zmyślona, lecz prawdziwa.
Więc posyłasz w dal uśmiechy,
Te nieśmiałe tak i gorzkie.
Zanim wzniosą się nad strzechy
Niech ośmielą się choć troszkę.
Potem mówisz do zegara
I policzkiem gładzisz koc.
Nim się staniesz w końcu stara
Wyjdź na deszcz i rzuć się w noc.
This website uses cookies. By clicking 'Accept' you agree to our use of cookies.