I znów tu jestem, czuję ciężar lat.
Do mroku długo przyzwyczajam wzrok.
Pod kurzem wiele zapomnianych dat.
W pokojach dźwięczy mój niepewny krok.
Oślepłe okna węszą bliski świt,
Nad lasem wstaje, tak jak zawsze, dzień.
W oddali furty nieśmiertelny zgrzyt.
Znak krzyża, przeszłość, krwią splamiona sień.
Muzyka żywa, choć fortepian schnie,
Porusza płomień rozpalonych świec.
Orzeł się zmienił, jego głowy dwie
Szarpią mi duszę i zaczynam biec.
Sam nie wiem dokąd. Mijam ogród, gdzie
Ogrodnik sadził pieśni zamiast drzew.
Czy to jest prawda, czy ja tylko śnię?
Słychać legionów samobójczy śpiew...