Usiadłem w stallach - ławy suchy zgrzyt
Samotny wśród przypór. Od sekund czy lat?
Już jestem i czekam. Nim skończy się świt,
Bóg z witraża znowu stworzy dla mnie świat.
Ach, słoneczny promień unosi Mu dłoń
I rozpala oczy, ginąc w cieniach naw.
Pierwszy powiew muska oceanu toń,
Pierwszy owad błądzi w oceanach traw.
Wieża z końca placu rzuca długi cień,
Wywołując palców niespodziany gest.
Tak się rodzi czas, co zmieni noc w dzień.
A wszystko, co było i będzie - już jest.